Schizofrenia wyklucza z rynku pracy

Zachorowanie na schizofrenię jest najczęściej jednoznaczne z utratą pracy. Jak wynika z raportu „Schizofrenia. Perspektywa społeczna. Sytuacja w Polsce”, w chwili postawienia diagnozy 46% pacjentów pracuje, jednak w czasie trwania choroby zatrudnienie traci trzy czwarte z nich. Zdaniem autorów prawidłowa opieka nad chorymi powinna, poza sprawami czysto medycznymi, skupić się na podtrzymywaniu ich dotychczasowych ról społecznych i zawodowych (nauka, praca).

Raport prezentuje pełen obraz leczenia schizofrenii z perspektywy społecznej i ekonomicznej. Opracowanie pokazuje nie tylko wpływ choroby na życie pacjenta, ale także na cały system opieki zdrowotnej i społecznej. Schizofrenia jest chorobą, która powoduje ogromne wydatki publiczne – mimo że choruje na nią mniej niż 1% populacji, to pacjenci z rozpoznaniem schizofrenii stanowią aż 10% polskich rencistów. W 2010 r. schizofrenia była czwartą przyczyną orzekania o niezdolności do pracy – po chorobach układu krążenia, nowotworach, chorobach układu kostno-stawowego i mięśniowego.

Choroba, która stygmatyzuje

Jak czytamy w raporcie, osoby ze schizofrenią mają utrudniony dostęp do miejsc pracy, po części w wyniku procesu chorobowego, a po części w związku ze stygmatyzującym rozpoznaniem zaburzenia psychicznego. Dotyczy to nie tylko rynku konkurencyjnego, lecz także wakatów w zakładach pracy chronionej. Szacuje się, że w Unii Europejskiej najczęstszą przyczynę utraty pracy (ok. 30%) stanowią choroby psychiczne – przekonują autorzy raportu.

W Polsce przeciętny pacjent ze schizofrenią w chwili diagnozy ma 27 lat. 47% pacjentów początkowo pracuje, jednak ogromna większość, bo 72% z nich, traci pracę w czasie trwania choroby. Odsetek osób, które utraciły zatrudnienie, rośnie wraz ze wzrostem liczby hospitalizacji. Wśród pacjentów hospitalizowanych co najmniej pięć razy, zatrudnienie straciło 93% pracujących. Autorzy raportu przeprowadzili analizę sytuacji zawodowej pacjentów z rozpoznaniem schizofrenii hospitalizowanych w pierwszej połowie 2013 r. w Dolnośląskim Centrum Zdrowia Psychicznego we Wrocławiu. Spośród 311 pacjentów zatrudnionych było 12,9% (33 pracowało w ramach umowy o pracę, 7 prowadziło własną działalność gospodarczą).

Nie tylko medycyna

Autorzy opracowania podkreślają, że duża część pacjentów ze schizofrenią pobiera renty i pozostaje bierna zawodowo, podczas gdy przy odpowiednim wsparciu mogłaby pracować i generować dochód narodowy. – Nowoczesna farmakoterapia wraz z podejściem rehabilitacyjnym umożliwiają obecnie wywieranie korzystnego wpływu na przebieg naturalny procesu chorobowego, redukując częstość nawrotów, ograniczając ryzyko nasilania się stygmatyzujących objawów ubytkowych oraz minimalizując konsekwencje somatyczne chorób współwystępujących – piszą autorzy raportu. Dodają też, że prawidłowa opieka nad chorym na schizofrenię powinna, obok działań medycznych, skupić się na podtrzymywaniu pacjentów w rolach społecznych, m.in. przez umożliwienie dalszej edukacji i utrzymanie się na rynku pracy.

Raport „Schizofrenia. Perspektywa społeczna. Sytuacja w Polsce” jest pierwszą tego typu publikacją w Polsce, podkreślającą wagę odpowiednio dopasowanego leczenia i wykorzystania potencjału pacjentów. Jego autorami są prof. dr hab. n. med. Andrzej Kiejna, dr n. med. Patryk Piotrowski, dr hab. n. med. Tomasz Adamowski, a konsultacji merytorycznych udzielili: Konsultant Krajowy w dziedzinie psychiatrii, Zarząd Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz Zarząd Instytutu Ochrony Zdrowia. Publikacja powstała przy wsparciu grantu firmy Janssen.

Marta Grzymkowska

ikonapdfRaport „Schizofrenia. Perspektywa społeczna. Sytuacja w Polsce”

5 myśli nt. „Schizofrenia wyklucza z rynku pracy

  1. F20.2

    Dzień dobry drodzy czytelnicy tego zmodyfikowanego bełkotu.
    Niestety leczenie należy ująć w cudzysłowie.. bo owe „leczenie” polega raczej na otępieniu farmakologicznym i zniszczeniu fizjologii danego osobnika, niż na wychwyceniu tych wartości, które mogą się przydać w życiu społecznym.
    Nie jest ‚leczeniem’ podanie środków /często wbrew woli/, który w półtora miesiąca przy normalnym odżywianiu potrafi tak zablokować działania międzykomórkowe, aby waga wzrosła o 20 czy 30 kilo osłabiając tym samym cały układ krążeniowy czy narządy ruchu.
    Osoba taka NIE MA SIŁY żyć. Podnieść się. Myśleć też… mimo, że przed ‚leczeniem’ potrafiła.

    Nie można nazwać ‚leczeniem’ pobieżne traktowanie pacjenta – często zamkniętego wbrew jego woli, mimo, że nie stwarza zagrożenia. Tu raczej kierunek nastawiony jest na obroty placówki, na przetrzymaniu pacjenta w widełkach 4-5 tygodni, bo wtedy mają największy – pełny – zwrot za leczenie… a raczej polega to wszystko na utrzymanie tego biznesu zwanego ‚leczeniem’…

    ‚Leczeniem’, które tak na prawdę dyskwalifikuje osobę przy podawaniu dalszym danych specyfików na miesiące i lata. Nie mówiąc już, że jest to wszystko zapisane głęboko w papierach – nie dając takiej osobie potem dużych możliwości rozwoju..

    Bardzo trudno też jest takiej osobie wrócić do życia normalnego….

    Często też tych ludzi się ogranicza np. odebraniem uprawnień do prowadzenia pojazdów, mimo, że był to ich jedyny sposób zarobkowania… Czy niemożliwości podjęcia danej pracy…

    Osoba taka – na siłę wykluczona – jest jak zbity pies, nieufny i w ciągłym strachu, bo za każdy niepoprawny ruch, który nie będzie wykonany ‚pod dyktando’… może liczyć co najwyżej na zastrzyk za niewinność.
    Nie mają oni środków odwoławczych. Bo przecież doktor to doktor. On wystawił tą etykietę, więc tak jest.

    Są skreśleni. Więc tu w tym artykule podane jest tylko światło pozytywne… ale dla jednej strony. Tuszując prawdę.

    Śmieję się już z tego, że obozy koncentracyjne zniknęły bo nie działały humanitarnie, mimo, że tam też przeprowadzano ‚badania’ nad wytrzymałością gatunku.. dziś to zmieniło tylko formę… a koncerny królują nadal i też dziwnym zbiegiem okoliczności z zachodu.
    Ten kto się nawinął… jest numerem. Nie człowiekiem. Wyroki już jednak wydają bratanki… choć źródło jest nadal jedno.
    Dostaje potem taki ‚numer’ michę zupy w postaci renty – co daje 15 złotych na dzień do wydania…

    Masakra ludzie co tu piszecie. Jest to PRowe pieprzenie, że edukujecie takich ludzi lub dajecie możliwość, by utrzymali się na rynku pracy.
    Systemowo osobę, która np. traci przytomność a ma już ‚stygmat’ schizofrenii w systemie eWUŚ i zabiera ją karetka NIE ODWOŻĄ na normalny oddział, ale wysyłają na ‚kurs poprawności’ czyli miesięcznego pobytu w zamknięciu na ostrej farmakologii = pomimo, że taka osoba po dniu już mogła by iść do domu.

    A co się dzieje w takim oddziale… heh.. wszystko, łącznie z tym, że możesz obudzić się w kale czy moczu wydalonym przez sąsiada. Nie mówiąc już o bęckach zadanych przez personel tylko dlatego, że nie zgadzasz się na otłumanianie farmakologią. Upokorzenie w pasach i pampersie… śmiechy personelu, aby dać przykład, że tak nie wolno… jak się czują takie osoby wystawione na obserwacje innych pacjentów… można sobie tylko wyobrazić. I tak przez dobę… potem zastrzyk i śpij słodko.

    Wiem, że to co powyżej jest dla Was niedorzeczne, bo macie własne wyrobione zdania na ten temat.. ale prawda dla osoby poszkodowanej jest właśnie taka. Nic nie robicie dla pacjentów, poza nabiciem sobie kieszeni, bo wybraliście taki a nie inny zawód. Mieliście pomagać a w większości sami macie w głowach Sajgon i syndrom jakiegoś niedojebania…. drodzy habilitowani doktorzy nauk ścisłych.

    Z uszanowaniem,
    F20.2 – który nigdy nie był agresorem, ale stał się numerem. Nigdy też nie był w pasach, ale miał za mało siły przebicia, by zatrzymać ich żądze dojebania innym.

    Reasumując… dla wielu z tą etykietką – schizofrenia to ostatni przystanek godnego życia.

  2. Anna

    Wybaczcie ale to jest bełkot. Mam syna chorego na schizofrenie od 15 lat , 7 hospitalizacji. Regularnie zazywa leki. Od roku zastrzyki ktore maja mniej skutkow ubocznych, chory jest mniej ote[pialy, mniej senny. Problemem jest degenaracja intelektualna , z biegiem czasu systematycznie chory wycofywal sie z aktywnosci spolecznej. , przestawal czytac, ogl;adac tv , interesowac sie swiatem zewnetrznym.Koncentruje sie jedynie na manii religijnej ropzbierajac na czesci biblie i wyciagajac z nich tpotalnie absordalne wnioski. Jesli poprosze o cos- zrobi ale robi automatycznie bez sladu zaangazowania. Obojetny jest na rezulat. Wyszlo- ? to ok. Nie wyszlo,? tez ok. Nie ma uczuc wyzszych, nie ma checi nawiazywania kontaktow, towarzystwa, najlepiej czuje sie sam. Prosze aby poszedl do sklepu? pojdzie, sam jest w stanie zapamietac 2 gora 3 rzeczy musi wiec miec kartke. Zero szacunku do pieniadza, zero troski o wlasny byt, zero myslenia o wlasnej przyszlosci. Drazliwy, narzuca wlasny kod jezykowy, tworzy wlasne nazwy przedmiotow .Ale.. dla mnie to jest fenomen: kiedy zmusozny jest rozmawia z osoba nieznajoma al;b z lekarzem mowi plynnie, logicznie zbornie. Warunek : rozmowa musi byc krotka , 3- 5 minutowa. Czy mogłby pracowac? mogłby i pewnie by pracowal . Ale .. kiedy on by chcial i tak jak on by chcial. Nie podda sie kontroli . MOgłby wykonywac proste czynnosci w czasie dowolnym, wybranym przez niego. . i jesli bylalaby szybka nagroda. Czekanie miesiac na wyplate nie wchodzi w gre. Postawiony w sytuacji przymusowej / musisz zarobic na jedzenie/ zostalby menelem , z pewnoscia nie szukalby pracy. Ma 36 lat, poziom intelektualny 10-12 latka a w psychozie 7 latka. Kontakt jest zachowany ale baaardzo powierzchowny wylacznie na zasadzie, zrob idz, usiadz Zauwazam ze z roku na rok musze mowic coraz prostszymi krotkimi zdaniami bo… zdan zlozonych nie rozumie, nie nadąza. Uparty. Jesli nie chce to nie chce. Wrazliwy na najdrobniejsza krytyke., zlekcewazenie – wtedy natychmiast sie wycofuje – tu sie zatrzymam. Nie n adawal sie ani do WTZ , probowalismy tez z praca.chroniona- trwala kilka dni.. ktos mu cos powiedzial nie po jego mysli, ktos nie posluchalal jego „innowacyjnych pomyslow” , ktos zabronil mu ” robic po swojemu” – wstawal i szedl do domu oznajmiajac mi ze nigdy wiecej tam nie wroci. I najwazniejsze: wprowadzenie go w sytuacje stresu ,powoduje blyskawiczny do tygodnia nawrot psychozy bywa ze niebezpiecznej zagrazajacej zyciu otoczenia. i hospitalizacja po ktorej sa kolejne ubytki intelektualne. Resume : mogłby cos robic ale przez 2-3 godziny i bardzo proste czynnosci. za ktore tego samego dnia otrzymalby wynagrodzenie No i musialby miec nadzor aby ” nie zaszalał z wlasnymi pomyslami. Czy to jest ekonomiczne? czy warto? Nie warto. W schizofrenii bywaja remisje, niemal pelne powroty do zdrowia ale takie osoby sa w stanie wowczas same sobie poradzic na rynku pracy. Natomiast schizofrenicy z demencja, deficytami sa dla pracodawcy balastem. Jest tu tez aspekt braku humanitarnego stosunku do takich ludzi. Narazeni na stres szybciej trafia do osrodka zamknietego. Chyba ze w POlsce… planuje sie ich zostawiac na ulicy.. bo juz dzis kolejki do DPSow sa 3 letnie., Paskudny pomysl w paskudnym kraju – szukanie oszczednosci na najbardziej potrzebujacych pomocy.

    1. Mateusz

      Dużo racji, ja też mam tak, że mogę pracować 4 godziny, potem przerwa na rower i kolejne 2, więcej raczej nie, chociaż czasem pracuje 10 godzin, ale praca musi mi się podobać. Jak coś jest nie po mojej myśli to źle, oj źle. I agresja jak ktoś zestresuje

  3. N magnolia

    To wszystko prawda.Byłam wiele razy w takich szpitalach,tzn.pseudoszpitalach i powiem tak…nie pracuję bo po lekach nie mam siły i mam pustkę w głowie.Właśnie chcę z lekarką zmienić jeden lek na inny nieco skuteczniejszy,bo mięśnie i ciało mnie boli masakra nie mam sił.Walczę o godność,o swoje mieszkanie,na które czekam już dziewiąty rok i chcę podjąć stałą pracę,by nie pójść do dpsu,bo mnóstwo ciężkich rzeczy przeżyłam i wiem,że muszę walczyć,bo system mnie zniszczy.Ludzie,nie pchajcie w siebie,ani w wasze chore dzieci za dużo tego toksycznego świństwa.Jeden solian rano,na przykład i jeden na noc,nie garść,bo to będą wraki.I nie haloperydol ani fluoksetyna,bo to jest ciężka trucizna.W szpitalu nie byłam już pół roku i uważam,że to mój mały sukces.Tylko to otępienie po pernazynie,katatonia taka…brak pozytywnej energii,pragnę wrócić do normalności.Walczę.I Ty też walcz.Mądrze,żeby nie zostać jak zaszczute zwierzę w zakładzie.Mam 29 lat.Jestem ładną i mądrą dziewczyną,ale przez tą chorobę nie przetwarzam szybko informacji,albo wcale.W szpitalu jak ci podadzą świństwo to po nim krzyczysz i za karę zastrzyk dwa razy dziennie tak bolesny,że usiąść nie możesz i tyjesz.Kilka razy w worku czarnym na noszach wynosili z oddziału c gdzie byłam w ciborzu pacjentów wykończonych taką brutalną praktyką lekarską.Nie kłamię,nie wymyślam,kto choć trochę życie zna,wie,że na tym świecie wszystko jest możliwe,a Wy weźcie los w swoje ręce,by godnie przeżyć.ŻYCZĘ WSZYSTKIM CHORYM WIELE SIŁ I ODWAGI BY ŻYĆ.ORAZ ICH RODZINOM.NIE MOŻECIE SIĘ PODDAĆ.

  4. cebula

    Przykra propaganda . Jak w szpitalu jest to już inni pisali – nic dodać nic ująć.
    Zacznijmy od tego że „leczenie” to tylko nabijanie kasy koncernom. O wszystkim decyduje
    kapo – lekarz. Leki powodują gigantyczne ubytki intelektualne , zwłaszcza gdy się je przedawkowuje,
    a skoro są podawane w zastrzykach, na siłę to niestety to nagminna praktyka.
    To nie leczenie – to obóz koncentracyjny. Nawet idiota wie że ten sam lek podany doustnie jest słabszy
    niż podany w formie zastrzyku. Wystarczy przejrzeć kilka kart czy posłuchać kilku historii a wiemy że 
    lekarze zapisuja te same dawki a nawet wyższe w formie zastrzyków .
    Te leki rozwalają wzsystko – wątrobę , trzustkę, hormony. O wpływie tych leków na układ hormonalny
    jest wielkie tabu.

    „skutecznie” leczenie – czyli ladowanie lekow kilka miesięcy aż intelektualnie sprowadzamy czlowieka do poziomu
    dziecka a następnie ładujemy jeszcze więcej leków – bo już nie myśli krytycznie. Wtedy wypuszczamy i społeczeństwo robi resztę,
    zwłaszcza alkoholem. Później już z alkoholizmem jeszcze raz na oddzial i zastrzyki. Wysiada wątroba i czlowiek wyjeżdża w worku.
    Winnych brak.

    Do tej pory była jakaś opcja dla chorych że mogli próbować żyć poza systemem – na peryferiach miast, na wsiach… dostając niewielką rentę, czasem ktoś się nimi zajął. To choroba przewlekła – czlowiek dużo nie ogarnia i nie funkcjonuje społecznie tak jak normalni.
    Jest „niepełnosprytny” , ale może funkcjonować na poziomie dzikiego kota czy innego zwierzęcia , rozumiejąc od biedy jak działa społeczeństwo i używając pieniędzy żeby płacić czynsz, podatki, zdobywać podstawowe narzędzia. Nie jest to godne życie ale jakieś życie jest.

    Ten artykuł to tylko echo programu ‚zabieramy ostatnie wsparcie’ – bo skoro „mogą pracowac” to po co renta? ZUS zabiera.
    Osoby chore nie są w stanie „załatwić” sobie żadnych śwadczeń, oficjalny PR jest że mogą pracować i że państwo wspiera pracodawców.
    Po prostu nie ma w okolicy nikogo kto by na taki program poszedł, a że pacjent jest głodny, bezdomny od miesięcy i brudny to nic
    dziwnego że nie dostaje nawet najgorszej pracy. A choroba dokłada do tego swoje, taka osoba nie ma „woli” a jej myśli nie są wewnetrzne
    – to zewnętrzne wpływy, głosy – o czym się nie pisze to fakt że halucynacje schizofreniczne wywołują _emocje_. To oznacza tyle
    że nawet jeśli osoba chora wie że jej halucynacje są wynikiem choroby, to organizm i system emocjonalny reagują na nie jak na rzeczywistość, osoba taka przeżywa te emocje wbrew swojej woli, jest to reakcja automatyczna tak jak widok pająka, wody, wysokości
    czy innego czynnika wyzwalającego reakcję emocjonalną.

    Przykro mi nasz kraj dobił do poziomu nazistowskich niemiec, i jeszcze bardziej przykro że to nie jest tylko problem chorych
    na schizofrenię – z tego co wiem tak traktuje się prawie każdą osobę „z problemem” obecnie. Schizofrenicy często
    nie potrafia się pokapować o co chodzi – uruchomić kontakty społeczne, wyjechać za granicę, uzyskać wsparcie rodziny.

    Przykro mi że ten masowy mord jest pudrowany przez sprzedajnych dziennikarzy i nie prowadzi się nawet uczciwych statystyk.

Dodaj komentarz

Loading Facebook Comments ...