Rynek pracy, aż ugina się od ofert dla osób niepełnosprawnych. Wydawać by się mogło, że mają oni raj na ziemi, jeśli chodzi o samorealizację zawodową. Ale jakie są fakty? Przyglądając się bliżej temu zjawisku można dostrzec, że sytuacja jest wręcz odwrotna. Niepełnosprawni niechętnie podejmują pracę zawodową. Dlaczego? Powodów jest zapewne tyle, ilu ludzi, jednak można przytoczyć kilka przykładów, które powtarzają się najczęściej.
Korzyści – nie empatia
W ostatnim czasie szukałam pracy. Do tej pory pracowałam w domu na zlecenia, ale zamarzyła mi się praca etatowa, jak kiedyś. Żeby mieć kontakt z ludźmi nie tylko przez Internet i żeby więcej wychodzić z domu. Oferty były różne, jednak, gdy już znalazłam naprawdę ciekawą – spełniającą moje oczekiwania – okazywało się, że w 4 przypadkach na 5 koniecznie jest orzeczenie o stopniu niepełnosprawności. Analizując powyższą sytuację, wydawać by się mogło, że rynek pracy dla osób niepełnosprawnych jest bardzo przychylny, więc nie powinni mieć oni problemu z aktywizacją zawodową. A jednak – rzeczywistość jest zupełnie inna. Pracodawcy dostają ulgi podatkowe i częściowe dofinansowania do wynagrodzeń od państwa na takich pracowników, dlatego chętnie ich zatrudniają. Osoby niepełnosprawne, wiedząc o tym, wcale niechętnie z kolei przyjmują takie propozycje. Nie jest to docenienie ich kwalifikacji, wykształcenia czy zauważanie ich jako wartościowych pracowników, a jedynie możliwość korzyści finansowych z tego płynąca oraz duża oszczędność na takim pracowniku. Jak mają czuć się więc takie osoby niepełnosprawne, często mające ambicje i chcące coś więcej w życiu osiągnąć? Jako niedoceniane i bezwartościowe. Zdecydowanie hamuje to ich zapał i pozostawia je biernym zawodowo, jedynie z zasiłkami i dodatkami.
Czym skorupka za młodu…
Prawdą jest, iż z domu wiele się wynosi. Czasami są to dobre przyzwyczajenia i nawyki, a czasami niekoniecznie. Osoby w różnym stopniu niepełnosprawności często związane są z domem o wiele bardziej, niż ludzie w pełni sprawni. I to często rodzina właśnie stawia im ograniczenia, zamykając ich w czterech ścianach, opiekując się nimi przesadnie, nie pozwalając normalnie żyć na zewnątrz. Takie osoby w późniejszym czasie boją się kontaktów z ludźmi, są nieśmiałe i skryte, i nie potrafią rozmawiać. Boją się porażki i odrzucenia. Dla nich znalezienie pracy zawodowej często graniczy z cudem. Wolą więc zostać w bezpiecznym środowisku rodzinnym, gdzie wszyscy ich kochają i akceptują.
– Ja jestem aktywna zawodowo, bo zostałam inaczej wychowana od dziecka. Moja niepełnosprawność nigdy nie była problemem a raczej motywacją do większej pracy i szybszych działań – mówi Dorota Bużyk, posiadająca lekki stopień niepełnosprawności z powodu wrodzonej deformacji kończyn górnych. – Rodzice przez całe moje życie walczyli, abym była normalna, szczególnie mój tata. Nie załatwili mi szkoły specjalnej, tylko uczyli życia w normalnym środowisku. W domu też nie żyłam pod kloszem. Jeśli, z powodu moich rąk, miałam nierówno poukładane ciuchy w szafie, to tata mi wszystko wyrzucał i kazał układać jeszcze raz, i jeszcze raz, aż było równo.
Dzisiaj Dorota jest absolwentką studiów wyższych oraz starszym pracownikiem socjalnym (ds. osób niepełnosprawnych) w Ośrodku Pomocy Społecznej w Libiążu (województwo małopolskie) i pomaga na co dzień innym niepełnosprawnym. Ma także swoją rodzinę – syna i męża. Jest doskonałym przykładem na to, że środowisko rodzinne, z jakiego wychodzi osoba niepełnosprawna ma kluczowe znaczenie przy późniejszej aktywizacji zawodowej.
Niedźwiedzia przysługa
Państwo pomaga osobom niepełnosprawnym na wiele sposobów – poprzez świadczenia opiekuńcze (zasiłki pielęgnacyjne czy świadczenia pielęgnacyjne), poprzez dodatki do zasiłku rodzinnego, poprzez PFRON, rentę z tytułu niezdolności do pracy a nawet dodatek mieszkaniowy czy specjalny zasiłek celowy przyznawany raz do roku. Jednak czy na pewno jest to takie dobre dla osób niepełnosprawnych? Wiele z nich, mając te świadczenia, a jednocześnie będąc zdolnymi do pracy, nawet nie pomyśli o aktywizacji zawodowej. Dlaczego? Bo wiąże się to z utratą tych świadczeń i strachem przed ponownym ich przyznaniem w przypadku stracenia pracy. A tak nie jest. Świadczenia zostają tylko zawieszone na ten okres, a w przypadku niskiego dochodu – pozostają nadal. Bywa również, niestety bardzo często, że to opiekunowie tych osób znacznie je ograniczają na rynku pracy. To oni nie chcą utracić zasiłków, które są im przyznawane z tytułu opieki nad taką osobą. Państwo więc robi trochę niedźwiedzią przysługę – pomagając, niestety ogranicza i stwarza nowe problemy, których może by nie było, gdyby sytuacja osób niepełnosprawnych, jako aktywnych pracowników, była inaczej przemyślana.
Nie tędy droga
Państwo oczywiście powinno pomagać osobom niepełnosprawnym, ale na pewno nie poprzez przyznawanie im nowych i wyższych zasiłków, które skutecznie zamykają ich w domach. Nie ma w tym nic złego, jeśli osoba taka nie jest zdolna do pracy. Problem rodzi się wtedy, gdy nie opłaca im się pracować z powodu tych państwowych dotacji. Co jest tego powodem? Na pewno kuleje tutaj zbyt mała współpraca pomiędzy organizacjami społecznymi, instytucjami państwa a władzami lokalnymi i miejscowymi przedsiębiorcami. To na tym etapie powinna rozpoczynać się pomoc dążąca do aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych. Dawać takim ludziom więcej możliwości, profitów oraz doceniać przede wszystkim ich starania, ambicje, kwalifikacje oraz akceptować ich takimi, jacy są, bo każdy z nich jest wyjątkowy i ma jakiś ukryty talent. Trzeba tylko dać szansę mu się rozwinąć.
Patrycja Piwowarczyk